Swego czasu wszyscy chorowali na wirusa, ja też. Zaczęłam go już dawno, ale najpierw zabrakło mi włóczki potem były inne projekty, ale że nie lubię mieć rzeczy niedokończonych postanowiłam go skończyć. Co prawda na noszenie go muszę poczekać, aż się zrobi chłodniej bo został wykonany z 4 motków Himalaya Padisah, ale jest i poczeka na swój czas.
i jeszcze zbliżenie wzoru. Wzór jest prosty i chustę robi się na prawdę szybko.
W planach kolejna szydełkowa rzecz, ale o tym wkrótce.
P.S Chabrowe tenisówki uprane, nic się nie odkleiło mimo, że szorowałam szczoteczką :)
Piękna chusta, Joasiu. Takiego wirusa można łapać. Moja jeszcze czeka w kolejce
OdpowiedzUsuńO super...bardzo ładny i cieplutki;)
OdpowiedzUsuńPiękny Virus :-) Cudne kolory.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Virusa niełatwo się pozbyć. Piękna chusta Asiu!
OdpowiedzUsuńCudowna chusta.Śliczny kolor.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńVirus zawsze wszędzie :) na lato na zimę :) w melanżu i gładki :)
OdpowiedzUsuńTwój piękny :)
solidny kawał dobrej roboty !!! całość wyszła pięknie
OdpowiedzUsuńPiękna chusta
OdpowiedzUsuńŚwietny Virus :) Fajne kolory.
OdpowiedzUsuń