piątek, 29 lipca 2011

Wyróżnienie, kartki i refleksje


W końcu doczekałam się wymarzonego urlopu, nareszcie trochę odpocznę, po tym ciężkim minionym roku i będę miała więcej czasu na ukochane robótki. Ten tydzień obfitował w niespodzianki od internetowych znajomych. W lipcu na forum Pergaminart.pl zostało ogłoszone wezwanie na kropeczkową pracę. Do tej pory nigdy nic nie robiłam tym sposobem więc z przyjemnością wzięłam udział w wyzwaniu i powstała praca, którą widzicie powyżej. A gdy przyszło do losowania nagród to okazało się, że mnie przypadła taka nagroda, ufundowana przez Alojka, dziękuję Ci Jolu i mam nadzieję, że się nie pogniewasz, że wstawiłam na bloga Twoje zdjęcie. 
 Bardzo mnie ta nagroda ucieszyła, bo podobają mi się te domki. Postanowiłam, że z tych mniejszych zrobię kartki, a ten większy obrazek powieszę na ścianie. Druga miła niespodzianka to prezenty od Beatki z forum pergaminart.pl za odgadnięcie małej zgadywanki, oprócz wycinanek maszynowych otrzymałam sympatyczną karteczkę - dziękuję:

Trzecia miła niespodzianka to wyróżnienie od Biety - dziękuję Ci bardzo:
Zasady tego wyróżnienia są następujące:
- Umieścić podziękowania i link do blogera, który przyznał nagrodę
 - Skopiować i wkleić logo na swoim blogu.
- Napisać o sobie 7 rzeczy.
-Nominować 16 innych blogerów (nie można nominować blogera, który Wam przyznał nagrodę)
- Napisać im komentarz, by dowiedzieli się o nagrodzie i nominacji :)
(zasady skopiowałam)
Najtrudniejsze jest nominowanie 16 blogów, trudno mi wybierać bo po pierwsze lubię wszystkie blogi, które obserwuje, a chyba najlepszymi ( nie wiem czy się ze mną zgodzicie) wyróżnieniem są komentarze, to jest pozostawiony przez nas ślad, że bardzo nam się ten blog podoba, po drugie wiele osób nie życzy sobie otrzymywania wyróżnień, co też należy uszanować, a po trzecie wiele osób już to wyróżnienie posiada, więc pozwólcie, że sobie ten punkt daruję. Należy też napisać o sobie 7 rzeczy, no cóż najwięcej o tej osobie można się dowiedzieć czytając po prostu jej bloga, ale uzupełnieniem niech będzie te 7 punktów:
1. jestem domatorką
2. uwielbiam robótki ręczne i odkrywanie nowych technik
3. uwielbiam czytać książki 
4. nie mam prawa jazdy
5. lubię kolor zielony, fioletowy, bordowy,niebieski, nie lubię czarnego i pomarańczowego
6. lubię czekoladę, ale nie piję kawy
7. lubię wcześnie wstawać 
i chyba ostatnio się starzeję ( albo mądrzeję ;) swego czasu byłam zapalonym telemaniakiem, bez telewizji nie wyobrażałam sobie życia. Potem gdy przyszła praca i opieka nad mamą na telewizję nie starczało już czasu, resztki wolnego czasu wolałam poświecić  na robótki. Po odejściu mamy postanowiłam wrócić do oglądania tv i ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie umiem. Bywało, że siadłam i go zaraz wyłączałam, bo albo nie było nic ciekawego, albo gdy siadłam na dłużej to przychodziła myśl, że lepiej coś poszydełkować czy poczytać, a jak  już coś obejrzałam to miałam poczucie straconego czasu. Więc podjęłam męską decyzję ;) i zrezygnowałam z tv. I na razie dobrze mi z tym, wiadomości czerpię z netu, czuję się szczęśliwsza i spokojniejsza, bo nie jestem bombardowana informacjami o morderstwach, przekrętach itp. a co najważniejsze mam więcej czasu na robótki, czytanie książek ( ostatnio odkryłam ciekawy portal Lubimy czytać - link w zakładce bocznej) i na odwiedzanie Waszych blogów. Ciekawa jestem czy czytelnicy mojego bloga potrafią żyć bez telewizora? 
Coś mi długi wyszedł ten post, więc aby było trochę robótkowo, kilka kartek kwiatowych w technice haftu matematycznego ( tę pierwszą wysłałam cioci na urodziny, wiem, że się bardzo podobała), wykonanych jakiś czasu temu, ale na tym blogu nie pokazywanych:

wtorek, 19 lipca 2011

Sukces i pergaminki


Dziś był dla mnie trudny dzień, ale zakończony sukcesem. Po bardzo ciężkim zawodowym i osobistym roku,  roku wytężonej pracy zdobyłam dziś awans i jestem nauczycielem kontraktowym. Stres był tym większy, że rozmowa na nauczyciela kontraktowego odbywała się w obecności niezapowiedzianego obserwatora z kuratorium. Zamiast zwyczajowych kwiatów podarowałam dyrekcji i opiekunowi stażu pergaminowe obrazy. Prace obdarowanym bardzo się podobały, a Wam?


środa, 13 lipca 2011

Rozwiązanie tajemnicy mojego Candy

candy

Jest to jeden z zaległych postów, Jakiś czas temu ogłosiłam na swoim blogu candy nie zdradzając co jest nagrodą. Zwyciężyły Bean, Atkabe i Janeczka, kto uważnie śledzi ich blogi wie już co dostały. Kto jeszcze nie dotarł na ich blogi, o nagrodach dowie się dziś. Wszystkie zwyciężczynie otrzymały przydasie do wykonania kartek, różyczki, wykonane przez mnie kartki w technice quilling oraz pracę wykonaną specjalnie dla tej osoby. I tak Atkabe, otrzymała szydełkowe listki:

dla Atkabe

Janeczka obrazek z bratkiem w technice pergaminowej:

bratek

Natomiast Bean obrazek w technice pergaminowej tylko, że z różą:

pergaminowa róża

Cieszę się, że moje prace Wam się podobały.

Anna Maria na odpoczynek czasu nie było, gdyż głównym celem wycieczki było “zwiedzić jak najwięcej”, do tego wróciliśmy o 4 rano a o 11 musiałam być w pracy i tak naprawdę odpoczęłam po wycieczce. Zobaczyłam też tyle pięknych rzeczy, że zainspirowały mnie one do tworzenia nowych prac.

Jolu wiele osób z mojego otoczenia podzielało Twoje zdanie, że powinnam była wziąć w niej udział, teraz po powrocie wiem, że mieli racje.

Bean, eva – jank, tojatenia cieszę się, że zdjęcia Wam się podobały i że mogłam Was wirtualnie zabrać na tą wycieczkę.

niedziela, 10 lipca 2011

Bajeczna podróż

Trochę mnie nie było, ale już jestem. A gdzie byłam jak mnie nie było? Na bajecznej wycieczce pracowniczej. Nic o niej nie pisałam bo tak na prawdę  do końca nie było wiadomo czy będę mogła na nią pojechać, ale że sprawy ułożyły się pomyślnie więc mogłam odbyć tę niezwykłą podróż. Dlaczego niezwykłą? Bo wszędzie gdzie byliśmy to było słychać ochy i achy i łzy wzruszenia w pewnych momentach też nie jednemu po twarzy pociekły, a zdumienie nad pięknem świata i cudów natury nie opuszczało nas do końca.  Ale zacznijmy od początku:
Najpierw prawie 13 godzinna podróż autokarem, przez Sandomierz, polskie Gorce i malownicze tereny Słowacji. I tu pierwsze ochy i achy nad cudownymi słowackimi górami, pionowymi ścianami porosłymi drzewami ( jak one się na nich trzymają?) i wreszcie dojazd do hotelu z takim widokiem:
IMG_1643
Teraz już wiecie gdzie dotarłam – Bratysława na Słowacji. Hotel w stylu lat 70 nie zrobił na nas dobrego wrażenia, ale jak się okazało jego staroświecki charakter był po prostu turystyczną atrakcją. Pyszna obiadokolacja ( podano zupę grzybową, polędwicę w sosie mięsnym z ziemniakami, wielowarzywną sałatką i lody na deser) wygodne łóżka i miła obsługa zatarły pierwsze wrażenie. Na odpoczynek czasu nie było bo wybraliśmy się  na nocne zwiedzanie Bratysławy. Wielu zdjęć Wam z tego zwiedzania zaoszczędzę bo po 13 godzinach jazdy człowiek nie wygląda zbyt fotogenicznie i mój aparat ze zdjęciami nocnymi słabo sobie radzi. Ten paparazzi spotkany na bratysławskiej ulicy miał znacznie lepszy:
IMG_1639
Nocny spacer po pełnym malowniczych uliczek Starym Mieście, odkrywanie słynnych rzeźb ulicznych  - tu jak widać dumać można wszędzie:IMG_1635
i spacer na Zamek Bratysławski, z którego murów rozciąga się widok na stolicę Słowacji zrobiły na nas ogromne wrażenie. Toteż gdy już w dzień jechaliśmy w dalszą drogę poczułam się nieco rozczarowana, bo Bratysława sprawiła wrażenie miasta o komunistycznym wyglądzie i szczególnie mnie nie zachwyciła.  Wystarczyło jednak przekroczyć granicę i oczy znowu otworzyły się z zachwytu:
IMG_1648
A najszerzej otworzyły się gdy wjechaliśmy do Wiednia. Minęliśmy Dunaj:
IMG_1655
Siedzibę ONZ:
IMG_1653
Najpierw podziwialiśmy Wiedeń z okien autokaru:
IMG_1666
IMG_1670
IMG_1662
A potem już na własnych nogach wraz z panią przewodnik udaliśmy się pod Dom Hundertwassera – (chcielibyście mieszkać w takim domu? – bo jest w nim 50 mieszkań)
IMG_1673
chociaż to rozwiązanie na wykorzystanie szklanych butelek jest intrygujące:
IMG_1677 
Potem zwiedziliśmy Operę Wiedeńską, Ratusz,Pałac Hofburg, Stare Miasto, z Katedrę Szczepana:
IMG_1684
IMG_1689
IMG_1695
IMG_1701
IMG_1692
Jeszcze pamiątkowe zdjęcie przed kolumną morową – które w Austrii i innych krajach stawia się jako wotum po pokonaniu zarazy czy innego nieszczęścia ( tak jak u nas krzyże)
IMG_1700
I przejazd do Pałacu Schonbrum zwiedzanie pałacu z przewodnikiem słuchawkowym ( dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że wchodzicie do poszczególnych pokoi, przykładacie do ucha słuchawkę, a miły głos opowiada kto tu spał, gdzie się mył czy co przedstawiają obrazy na ścianach)
IMG_1707
Mnie jednak najbardziej zachwyciły ogrody, zresztą zobaczcie sami:
IMG_1712
IMG_1722
IMG_1730
IMG_1714
IMG_1734
A następnie przejazd do hotelu prowadzonego przez niezbyt sympatycznego Turka, chociaż z widokiem z okna znacznie przyjemniejszym:
IMG_1810
Kolejny dzień rozpoczęliśmy od obejrzenia Belwederu:
IMG_1741
Potem odkrywaliśmy zakątki żydowskiej dzielnicy, pilnie w tym dniu strzeżonej przez uzbrojonych po zęby policjantów ( sobota) i zagadka dla chętnych jak myślicie co to jest?:
IMG_1747
Mnie osobiście bardzo zaintrygował ten zegar – Ankerurh, bowiem co godzinę przed tarczą zegara pojawiają się różne postacie historyczne, o każdej pełnej godzinie inna, zaś o godz. 12 w takt muzyki defilują wszystkie:
IMG_1745
Pamiątkowe zdjęcie przed pomnikiem cesarzowej Sissi ( wiecie, że jej włosy ważyły 4 kg!!) :
IMG_1764
i jeszcze kilka tajemniczych zakątków miasta:
IMG_1768
 IMG_1770
Aby następnie udać się na zwiedzanie Muzeum Historii Sztuki, raju dla pasjonatów malarstwa. Znajdują się w nim bowiem bogate ekspozycje sztuki Egiptu i Bliskiego Wschodu, antycznej Grecji i Rzymu a także galeria malarstwa europejskiego z obrazami m.in. Rubensa, Tycjana, Rembrandta. Po uczcie duchowej przyszła pora na ucztę dla podniebienia, w przytulnej wiedeńskiej restauracji delektowaliśmy się: rosołem z wkrojonym naleśnikiem!, sznyclem po wiedeńsku i przepysznym tortem Sachera. Ponieważ do wieczora mieliśmy jeszcze sporo czasu na krótką chwilę udaliśmy się do miejsca rozrywki – parku Prater i choć mieliśmy zbyt mało czasu, aby przejechać się wielkim kołem diabelskim
IMG_1782
czy skorzystać z innych atrakcji, to ja tym miejscem byłam zachwycona (no cóż ja po prostu mam coś z dziecka ;) chyba dlatego pracuje w przedszkolu)
IMG_1795
IMG_1785
IMG_1797
Ostatnim punktem wycieczki w tym dniu był Kahlenberg, wysłuchanie historii Wiktorii Wiedeńskiej i podziwianie zapierającej dech w piersiach panoramy miasta:
IMG_1801
Moje wrażenia z pobytu w tym mieście: osobiście Wiedniem jestem zachwycona, miasto przepiękne, choć trochę wietrzne. Podobało mi się też to, że jest tu dużo ścieżek rowerowych:
IMG_1663
Po mieście można swobodnie się rowerem poruszać, można go wypożyczyć i spokojnie zostawić na ulicy bez obawy, że stanie sie własnością kogoś innego. W ogóle wiedeńczycy mają chyba do siebie zaufanie, bo na ulicach można było zobaczyć gazety w takich jakby workach,a obok pojemnik na pieniądze. Podchodziło się, płaciło i wyjmowało gazetę z worka. To co mnie jeszcze zdziwiło, to fakt że można chodzić po trawnikach, gdy przewodniczka prowadziła nas na skróty przez trawnik, mieliśmy trochę obaw mając przed oczami nasze polskie napisy “ Nie deptać trawników”. W ogóle mają tam fajną trawę, znacznie miększą od naszej, po której chodzi się jak po miękkim dywanie.  Można też swobodnie robić zdjęcia w kościołach i katedrze. W Wiedniu można też znaleźć wiele polskich śladów, zobaczcie sami:
 IMG_1682
IMG_1798
IMG_1799
IMG_1755 
Ostatni dzień wycieczki to podróż przez malownicze tereny Moraw, zwiedzanie zamku ( z powodu zbyt wielkiej ilości wrażeń, nie pamiętam gdzie dokładnie ów pałac się znajdował):
IMG_1833
Ale zachwyciły mnie ogrody ( zapewniam Was, ze to nie zdjęcie z Florydy tylko z Czech ;) i te ptaki:
IMG_1837
IMG_1843
IMG_1830 IMG_1839
Potem jeszcze szybki spacer przez deszczowe Brno:
IMG_1849
IMG_1855
I podróż do finiszu wycieczki Parku Narodowego Morawski Kras. Zwiedzanie przepaści Macocha:
IMG_1859
Przejazd kolejką gondolową:
IMG_1864
oraz zwiedzanie Jaskini Punkevni w tym spływ podziemną rzeką Punkvą. To właśnie jaskinia zrobiła na mnie największe wrażenie, przeprzepiękne formy krasowe, cuda stworzone przez naturę podziwiane przy muzycznym podkładzie Ave Maryja sprawiły, że łzy same płynęły po policzkach. Tego piękna nie da się opisać słowami, pokazać na zdjęciach to trzeba zobaczyć na własne oczy, aby móc zrozumieć, że dla takich chwil warto żyć.
IMG_1871
Zakończeniem był przejazd mini pociągiem do miejscowości Skalni Młyn i obiad, na którym podano rosół oraz mięso z bułką na parze.
Pamiętając, że  jest to blog robótkowy na zakończenie zdjęcia koronek: parasolka wypatrzona na wystawie w Bratysławie:
IMG_1641
i wiedeńskie koronkowe obrazki:
IMG_1781
Mam nadzieję, że znalazł się ktoś kto dotarł do końca relacji z tej niezwykłej podróży, którą opowiedziałam Wam w wielkim skrócie, pomijając historyczne dane o odwiedzanych miejscach ( te, kto ciekaw może przeczytać na wikipedii lub w przewodniku).  Tak na prawdę ani słowa ani zdjęcia ( których  pokazałam niewielki wycinek z tych co zrobiłam)  nie oddadzą piękna miejsc, które dane mi było zobaczyć.  Gorąco zachęcam Was do wycieczki śladami Mozarta, Goethego. Naprawdę warto.
IMG_1660