niedziela, 1 grudnia 2013

Uszyłam mój pierwszy żakiet


To dlatego tak długo mnie nie było. Zmagam się z 3 dużymi robótkowymi rzeczami, a jedną z nich jest żakiet, który dziś chciałabym Wam zaprezentować. Żakiet jak żakiet ktoś powie, ale co się z nim namęczyłam, a co sie nauczyłam to moje. Nie ustrzegłam się pewnych błędów, raczej niedociągnięć, które umiejętnie udało mi się ukryć ;) ale dumna z niego jestem niesłychanie, bo model nr 102 pochodzący z Burdy 5/2006 jest w czasopiśmie oznaczony czterema kropkami, a tzn. że jest to "skomplikowany krój, trudne detale - modele dla mistrzyń krawiectwa" ;D tak piszą w odnośniku. Co prawda do mistrzyni krawiectwa jeszcze mi baaardzo daleko, ale myślę że jest on świetnym ukoronowaniem mojej rocznej przygody z maszyną do szycia. Żakiet ma podszewkę i dzięki temu nauczyłam się wszywać podszewkę, co przyda mi się  w kolejnych planowanych projektach. Tu jeszcze rzut oka na detale ( wybaczcie jakość zdjęć ale bardzo się źle fotografuje ten materiał - jest to satyna z dodatkiem żorżety czy żakardu nie pamiętam):

A tym czasem wracam do kolejnych projektów. Dziękuję za wizyty i komentarze. 

3 komentarze:

  1. Widzę, że nie straszne Ci "trudne" projekty i doskonale dałaś sobie radę :) Żakiecik prezentuje się pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdolna z Ciebie kobieta ...ja do szycia mam dwie lewe (a może nawet trzy :))ręce !
    Super żakiet ,nich Ci długo służy :)

    OdpowiedzUsuń