Wszystko zaczęło się od tego, że nie miałam sukienki na wesele. Na wesele nie poszłam bo się rozchorowałam, ale sukienkę mam. Inspiracją do jej powstania była znaleziona w domu zasłonka ( a w zasadzie dwie). W domu stwierdzili, że takiej pstrokacizny nikt nie będzie wieszał, więc zasłonka leżała nie używana. Ja dostrzegłam w niej potencjał, a że taką pstrokaciznę lubię to chętnie ją przygarnęłam. Rozpoczęły się poszukiwania odpowiedniego wykroju. Bardzo lubię modę z lat 50 więc szukałam w tym kierunku. Poszukiwany model znalazłam w Burdzie Vintage. Cudowne lata 50. Model dla mnie nie profesjonalnej krawcowej trudny, ale lubię wyzwania. Poradziłam sobie z nim średnio na jeża, ale co się nauczyłam to moje. Wiem już co to jest godet, jak robić marszczenia, a wszywanie zamka krytego będzie mi się śnic po nocach ;) Szal można układać na różne sposoby, akurat na zdjęciu leży sobie tak jak się sam ułożył. Sukienka jest krótsza niż w modelu.
Na mnie na razie jej nie zobaczycie, musi Wam wystarczyć manekin, albo
Ava Gardner w bardzo zbliżonym kroju ( źródło zdjęcia Getty Images) :)
Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie komentarze. Wracam do działania ...
Śliczna :)
OdpowiedzUsuńfajna
OdpowiedzUsuńPo prostu piękna
OdpowiedzUsuńPrześliczna sukienka. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie wyszło☺☺☺
OdpowiedzUsuńสล็อต ออนไลน์
Gclub