Minął kolejny miesiąc z Haed. Miesiąc pełen zmian. Zacznijmy od początku. W czasie wyszywania mój tablet na, którym miałam aplikację Crossty padł. Na szczęście udało się go uruchomić w trybie awaryjnym i teraz śmiga jak nówka. Musiałam jednak jeszcze raz pobrać aplikację, która jednak nie chciała prawidłowo współpracować ponieważ nie wiedziała wzoru ściągniętego na tablet. Na Facebookowej grupie, w której uczestniczki wyszywają duże obrazy okazało się, że i one miały z tą aplikacją nie lada problemy i przerzuciły się na aplikacje Saga. Zrobiłam to samo. Ta aplikacja odpowiada mi o wiele bardziej ponieważ poczynione postępy można zapisać na Dropbox. Wyszywanie szło mi jednak bardzo opornie. Aby się bardziej zmobilizować postawiłam przed sobą wyzwanie: minimum 100 krzyżyków dziennie. I to nie zadziałało, już po kilkunastu krzyżykach czułam się zmęczona i nie chciało mi się dalej wyszywać. Przez parkowanie nici musiałam przerywać po zakończeniu każdego koloru w rzędzie i zaznaczać na schemacie wyszyty krzyżyk, szukać kolejnego, liczyć gdzie zaparkować nitkę. Przerwy były bardzo częste i okropnie wydłużało to pracę. Do tego tak bardzo mnie ciągnęło, aby pójść niżej, gdy kolor szedł plamą do niższych rzędów. Aż pewnego razu uległam pokusie poszłam kolorami. W tym momencie igła dostała turbodoładowania. Okazało się wyszycie 100 krzyżyków tą metodą to pestka, zaczęło być szybko widać postępy co było dodatkowym motywatorem, a od robótki nie można było się oderwać, bo przecież obok jest jeszcze kilka krzyżyków w jednym kolorze.
A teraz słów kilka o postępach. Jak podają statystyki wyszytych mam 1810 krzyżyków co daje 0,78% wzoru. Na schemacie widać na razie dwie metody ( na pomysł wyszywania kolorami wpadłam wczoraj, ale powoli odchodzę od parkowania. Postępy może i niewielkie, ale biorę udział w wyzwaniu szydełkowym, kończę kolejną pracę szydełkową oraz pracuję nad obrazem Dimension. Jak widać się nie nudzę :)