To dlatego tak długo mnie nie było. Zmagam się z 3 dużymi robótkowymi rzeczami, a jedną z nich jest żakiet, który dziś chciałabym Wam zaprezentować. Żakiet jak żakiet ktoś powie, ale co się z nim namęczyłam, a co sie nauczyłam to moje. Nie ustrzegłam się pewnych błędów, raczej niedociągnięć, które umiejętnie udało mi się ukryć ;) ale dumna z niego jestem niesłychanie, bo model nr 102 pochodzący z Burdy 5/2006 jest w czasopiśmie oznaczony czterema kropkami, a tzn. że jest to "skomplikowany krój, trudne detale - modele dla mistrzyń krawiectwa" ;D tak piszą w odnośniku. Co prawda do mistrzyni krawiectwa jeszcze mi baaardzo daleko, ale myślę że jest on świetnym ukoronowaniem mojej rocznej przygody z maszyną do szycia. Żakiet ma podszewkę i dzięki temu nauczyłam się wszywać podszewkę, co przyda mi się w kolejnych planowanych projektach. Tu jeszcze rzut oka na detale ( wybaczcie jakość zdjęć ale bardzo się źle fotografuje ten materiał - jest to satyna z dodatkiem żorżety czy żakardu nie pamiętam):
A tym czasem wracam do kolejnych projektów. Dziękuję za wizyty i komentarze.